Autor: Miloš Jesenský – Robert K. Leśniakiewicz
Vydal: Wydawnictwo Radwan, Tolkmicko 2010, 257 s.
Objednať knihu si môžte na www.gandalf.com.pl
Anotácia Książka, która stanowi kontynuację wydanej w Australii poprzedniej pracy Roberta K. Leśniakiewicza i Miloša Jesenský’ego Tajemnica Księżycowej Jaskini (Cackatoo, 2008), która opowiadała o legendzie Księżycowego Szybu – znanego na Zachodzie jako Księżycowa Sztolnia – Moonshaft. Autorzy opisują przebieg własnych poszukiwań tej tajemniczej formacji, której charakterystykę zawarli w pierwszym tomie swej pracy.
„Od wydania naszej wspólnej książki pt. „Tajemnica Księżycowej Jaskini” minął już rok. W tym czasie zmieniło się bardzo wiele, ale najważniejsza zmiana nastąpiła w tej części Europy, w której mieszkamy. Polska i Słowacja wstąpiła do grona państw z Układu Schengen i dzięki temu pomiędzy naszymi krajami praktycznie znikła granica. Spełniło się nasze marzenie i granica zaczęła naprawdę łączyć, a nie dzielić ludzi. To bardzo dobry prognostyk na przyszłość, bowiem będzie można przedsięwziąć te prace i poszukiwania, których nie można było wykonać ze względów administracyjno-biurokratycznych. Jaka szkoda, że nie dożył tego dr Antonin Horák, który ta sprawę zaczął swym doniesieniem!
Na razie daliśmy sobie spokój z poszukiwaniami w terenie. Po prostu dlatego, że wymaga to sił i środków, których nie posiadamy, a po drugie – dlatego, że nie wiemy dokładnie, w których lokalizacjach należałoby jej szukać. W zasadzie wytypowaliśmy dwie i obie te lokalizacje spełniają zasadniczo większość punktów z opisu geograficznego podanego przez dr Horáka, ale nie wszystkie… – dlatego sprawa lokalizacji tej jaskini wciąż pozostaje kontrowersyjna.
Nie liczymy na pomoc z zewnątrz, bowiem – jak nauczyło nas doświadczenie – zachodni ufolodzy i badacze Nieznanego tylko dużo obiecują, a kiedy przychodzi co do czego, zwyczajnie nie odpowiadają na listy czy telefony. Szczególnie Amerykanie są przyzwyczajeni do tego, że traktuje się ich jak wyrocznię w sprawach wszelkich dziwnych rzeczy i wydarzeń. Oczywiście są nimi zainteresowani o tyle, o ile będzie można je sprzedać mediom – najlepiej TV. No i oczywiście to my mamy wykonać czarną robotę i znaleźć dane, informacje czy artefakt, a oni przyjeżdżają na gotowe i zgarniają całą śmietankę glorii odkrywców, sprowadzając nas do roli „tubylców, którzy udzielili im pomocy w odkryciu jaskini”. Stąd nasza awersja do wszelkiej współpracy z Zachodem w tym zakresie.
Osobiście jestem zdania, że sprawa powinna być rozstrzygnięta przez nas – to jest przez przedstawicieli krajów bezpośrednio zainteresowanych rozwiązaniem tej zagadki: Słowaków, Czechów, Polaków oraz ewentualnie Węgrów i Rumunów – o ile ci ostatni wykażą tym zainteresowanie, wszak dr Horák urodził się i wychowywał w Siedmiogrodzie na obszarze byłego Imperium Austro-Węgierskiego… Natomiast reszcie świata ewentualnie możemy udostępnić wyniki badań i dane na temat odkrytej i wyeksplorowanej przez nas Księżycowej Jaskini. Inaczej być nie może. Uważam, że prymat w tym zakresie należy się właśnie Słowakom i Czechom, bo to w końcu jest terytorium Słowacji, a dr Horák był czeskim Żydem. I tak należałoby potraktować tą sprawę.
Zwiedziliśmy przede wszystkim Jaskinię Obłazową, w której znajdowały się slady ludzkiej bytności sprzed 30.000 lat. Odbyliśmy również wyprawy do dwóch innych polskich jaskiń: Jaskini Niedźwiedziej w masywie Śnieżnika (1425 m) koło Kłodzka na Dolnym Śląsku i Jaskini Raj koło Kielc. Charakterystyczną w tych jaskiniach jest piękna i bogata, kolorowa szata naciekowa, która nie uległa zagładzie w czasie tych trzęsień ziemi. A powinna! Co z tego wynika? Ano wynika to, że jest nadzieja na to, iż Księżycowa Jaskinia nie zapadła się w czasie któregoś z tych kataklizmów, które dotknęły nasze kraje i co więcej – jeżeli istnieje – możemy ją odnaleźć w stanie nienaruszonym. To jest bardzo ważne spostrzeżenie.
Drugie doniosłe spostrzeżenie wiąże się z pewnym zjawiskiem zaobserwowanym w tych jaskiniach oraz w Wąwozie Kraków – otóż jak już wspominaliśmy w naszych pracach – Wąwóz Kraków w polskich Tatrach Zachodnich jest osobliwą formacją terenową powstałą wskutek zapadnięcia się, literalnego skolapsowania, długiej na ok. 3 km jaskini biegnącej od Doliny Kościeliskiej aż niemal pod szczyt góry Ciemniak (2096 m). Jak podają to różne źródła – jaskinia ta zapadła się około 10.000 – 12.000 lat temu, wskutek nieznanego kataklizmu. W obu wymienionych jaskiniach – Niedźwiedziej i Raju – znajdują się skalne obwały pokryte naciekami, których wiek szacuje się znowu na 10 – 12 tysięcy lat… A zatem wygląda na to, że w tej części świata nastąpił jakiś kataklizm, który powodował zapadanie się jaskiń, osuwanie się piargów i powstanie gołoborzy. Ten wiek, który się powtarza, wykazuje zbieżność do wydarzenia opisanego przez Arystoklesa zwanego Platonem (427–347 p.n.e.) – a chodzi oczywiście o zagładę legendarnej Atlantydy. W tym przypadku jest to jeden dowód więcej mówiący pro relacji Platona zawartej w jego dialogach „Timajos” i „Kritias”. Stąd właśnie ta pewność dr Horáka, kiedy mówił on o cywilizacjach platońskich w kontekście istnienia Księżycowej Jaskini.
Ale to jeszcze nie wszystko, bowiem sprawa istnienia Księżycowej Jaskini ma swe drugie dno, o czym już sygnalizowaliśmy w naszej książce. Jest nim kwestia istnienia słynnej podziemnej krainy – Shambhalli-Agharty,która według jednych autorów ma znajdować się w naszym planetarnym podziemiu, gdzieś pod Azją Centralną lub na obszarze Tybetu, na pograniczu z Indiami – pomiędzy Himalajami a Transhimalajami, u źródeł Brahmaputry, niedaleko gigantycznej piramidy świętej góry Kajłas/Kailas. Znany w okresie międzywojennym, polski podróżnik i pisarz Ferdynand A. Ossendowski (1876–1945) w swym bestsellerze „Przez kraj ludzi, zwierząt i bogów” (Warszawa 1923) poza opisami swej brawurowej ucieczki przed okrutną śmiercią zarówno z rąk czerwonych jak i białych Rosjan, podaje jeszcze opis czegoś, co nazywa on „podziemnym państwem Agharty”. Według jego relacji, Agharta znajduje się głęboko pod ziemią na terenach Tybetu i Mongolii, a zamaskowane wejścia do niej znajdują się na całym świecie. Powstała ona 60.000 lat temu i ma ważki wpływ na to, co się dzieje na świecie. Zainteresowanych odsyłam do lektury tej książki, która zawiera opis tej krainy. Wiele wskazuje na to, że faktycznie – gdzieś na pograniczu dzisiejszego Tybetu, Indii, Nepalu i Pakistanu – znajdowało się potężne centrum religijne, promieniujące wiedzą na cały świat i wywierające nań niewidzialny, ale odczuwalny wpływ, jak w powieściach Montyherta i Redfielda. Ossendowskiego tam nie było, bo w swych wędrówkach zapuścił się tylko do Lhassy, a potem przez Chiny i Japonię wyjechał do USA, gdzie w kilka tygodni powstał rękopis jego książki. Relację o państwie Agharty ma on niejako z drugiej i trzeciej ręki, i wiele wskazuje na to, że jest ona opowiadaniem o istniejącej realnie krainie, którą otacza mityczny i mistyczny woal Wielkiej Tajemnicy. I przeszedłbym ponad tym do porządku dziennego, gdyby nie to, że informację tą firmował słynny polski podróżnik i członek nowojorskiego Explorers Club – Maciej Kuczyński. A zatem założywszy, że te amerykańskie dane są prawdziwe, to zetknęliśmy się z czymś naprawdę niezwykłym i tajemniczym, co może nas zawieść nawet do Agharty! I ta tajemnica będzie nas wciąż utwierdzała tylko w przekonaniu, że tak naprawdę, to bardzo, ale to bardzo niewiele wiemy o planecie, na której mieszkamy… Tak zatem istnieje możliwość, że Księżycowa Jaskinia stanowi część systemu tuneli oplatającego naszą planetę, a który faktycznie przynależy do Shambhalli-Agharty lub niemniej mitycznej Interterry.
W ścisłym związku z nimi pozostają tajemnicze tunele w Babiej Górze i jej polskich odgałęzieniach, o których krążą uporczywe legendy po obu stronach granicy. Należałoby zbadać słowackie megalityczne kule z piaskowca ze słowackich Kysuc. Ostatnio znaleziono ich slady także w Polsce, w okolicach Węgierskiej Górki i Beskidzie Małym. W dalszym ciągu nikt nie rozwiązał tej zagadki…
Podobnież, jak nie jest rozwiązaną zagadka Muru Gigantów, który ciągnie się od Bańskiej Szczawnicy aż do wsi Dudince, a który jest ponoć widoczny tylko z góry, z satelitów. Jednakże informacja o nim pochodzi od Amerykanów, a jak już tu raz powiedziano, jest to najmniej wiarygodne ze źródeł… Ale nie odrzucamy tego, gdyż właśnie tam może kryć się rozwiązanie niejednej zagadki.
Kolejną tajemnicą do wyjaśnienia jest tajemnica tuneli pod piramidą w Bośni, która została odkryta dwa lata temu.
Zbadania także wymagają ogromne kurhany w Polsce, znajdujące się w okolicach Kazimierzy Wielkiej, objętość tylko jednego z nich jest 1,5 razy większa od Wielkiej Piramidy w Gizie! I zostały wzniesione – jak obliczają archeolodzy, około 6000 roku p.n.e. – tj. 8000 lat temu! Poza tym dzięki pomocy Rosjan z czasopisma „Kalejdoskop NLO”, a w szczególności red. Wadima K. Ilina z Sankt Petersburga uzyskaliśmy sporo informacji na temat zadziwiających systemów jaskiniowych w masywie Butentau w Azji Środkowej oraz tuneli łączących pieczary północnego i południowego Uralu. Wygląda na to, że to, co wiemy o jaskiniach tego świata jest zaledwie cząstką tej tajemnicą, do której należy także tajemnica Księżycowej Jaskini…“
„Autorzy – Miloš Jesenský i Robert K. Lesniakiewicz – wprawdzie nie znaleźli oni Księżycowego Szybu, ale podali dwie jego potencjalne lokalizacje. Nie liczyli przy tym na pomoc z zewnątrz, bowiem – jak mówią – doświadczenie ich nauczył, że zachodni badacze nieznanego zazwyczaj dużo obiecują, gdy jednak przychodzi pora na konkrety, zwyczajnie nie odpowiadają na listy czy telefony. Szczególnie Amerykanie przyzwyczajeni są do tego, że w sprawach wszelkich dziwnych rzeczy i wydarzeń są traktowani jak wyrocznia. Problemami tymi interesują się o tyle, o ile uda się je sprzedać mediom, najlepiej TV. No i oczywiście to inni mają wykonać czarną robotę. Znaleźć dane, informacje czy artefakt, oni zaś przyjeżdżają na gotowe i zgarniają całą śmietankę w glorii odkrywców, sprowadzając nas do roli tubylców, którzy udzielili im pomocy w odkryciu jaskini.
Stąd awersja autorów do wszelkiej współpracy z Zachodem w tym zakresie. Uważają oni, że sprawa powinna zostać rozstrzygnięta przez przedstawicieli krajów bezpośrednio zainteresowanych rozwiązaniem zagadki: Słowaków, Czechów, Polaków oraz ewentualnie Węgrów i Rumunów. Wszak twórca Legendy Księżycowego Szybu urodził się i wychowywał w Siedmiogrodzie na obszarze byłego Imperium Austrowęgierskiego. Natomiast reszcie świata – zdaniem Leśniakiewicz i Jesensky’ego – ewentualnie można udostępnić wyniki badań oraz dane na temat Księżycowej Jaskini, gdyby została ona odkryta, przy czym prymat w tym zakresie należy przyznać właśnie Słowakom i Czechom.
Jest też pewna inna możliwość: że Księżycowa Jaskinia znajduje się na terytorium naszego kraju – co więcej, w okolicy bardzo dobrze znanej z miłośnikom gór, wcale nie tych najwyższych, lecz mniejszych. Chodzi mianowicie o Beskidy, w których – jak się okazuje – jest jeszcze wiele rzeczy do odkrycia, a których historia mozolnie ujawniana przynosi przedziwne wiadomości o niezwykłych wydarzeniach, jakie rozegrały się tam w czasie II wojny światowej.
Autorzy opisują także swoje wyprawy do różnych ciekawych miejsc, mających związek z Księżycowym Szybem oraz opowieści kurierów AK, żołnierzy zgrupowań partyzanckich i relacje innych osób na temat wydarzeń po obu stronach granicy polsko-słowackiej. Bowiem według nich właśnie tam – na polsko-słowackim pograniczu powinna znajdować się Księżycowa Jaskinia wraz z cudami, które opisywał jej historyczny odkrywca.“
Nieznany Świat 12/2011